11 sie 2013

Wstęp

Witold Ciechanowicz: dlaczego publikujemy te często bardzo drastyczne zdjęcia ? Aby można było zobaczyć jak jest naprawdę. Jak bardzo okrutne mogą być skutki tego, że nasz pupil biega sobie po lesie.
Narratorem bloga jest najczęściej Zbigniew Klawikowski, komendant posterunku straży leśnej w Nadleśnictwie Gdańsk, on jest też autorem większości zdjęć. 

113 komentarzy:

  1. Bardzo dobry blog. Dobrze, że powstał! Może wreszcie uświadomi właścicielom psów, że ich "malutkie", "piękne" "zwierzątka" stanowią spore zagrożenie dla leśnych zwierząt. Swoją drogą, przydałby się podobny blog, ale ze zdjęciami ludzi..., bo psy uwielbiają atakować nie tylko listonoszy, ale sąsiadów oraz małe dzieci. Nie wspomnę już o "minach", które czyhają na pieszego na chodniku, trawniku, a na dzieci - w piaskownicy...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że psów nie lubisz ale nie generalizuj za bardzo.

      Usuń
    2. Są ludzie i ludzie... niestety...
      Ze swojej strony zapraszam do publikacji na mojpies.com

      Usuń
  2. w połowie tych spraw nie jest udowodnione że zrobiły to psy!!!!! Bzdura, a jeśli nawet to kiedyś w naszych lasach były drapieżniki dużo groźniejsze od psów zwłaszcza tych kanapowych!! Prawo natury eliminuje słabe jednostki

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, ale gdzieś psy muszą pobiegać za piłką, pobawić się czy po prostu przejść się. Na trawnikach nie wolno, na plażach też... to GDZIE?! :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Wiele osób chodzi do lasu z psem i spuszcza go ze smyczy bo nie ma żadnego miejsca gdzie można to zrobić. Pewnym rozwiązaniem mogły by być psie parki ale do tego potrzebny by był wygrodzony teren i to nie jak na przymorzu klatki 10 na 10...

      Usuń
    2. Co za bzdury tutaj piszecie! Po co w takim razie wszyscy kupują sobie psy skoro nie mają na to warunków?

      Usuń
  4. Anonimowy - co ty piszesz za bzdury - jakie drapieżniki? Za psa jest odpowiedzialny właściciel jako istota teoretycznie rzecz biorąc rozumna i powinna być odpowiedzialna. Jesli zwierzynę zaatakuje leśny drapieżnik to tak jest to straszne, ale taka jest kolej rzeczy, natomiast po co jeszcze stwarzać tym zwierzętom dodatkowe zagrożenie, jakby ich i tak nie było mało. Wystarczy tylko pomysleć i chcieć żeby zwierzętom oszczędzić trochę bólu i cierpienia i o to w tym wszystkim chyba chodzi. Natomiast gdyby twojego pupilka psa, któremu wszystko wolno wg uznawanych przez ciebie praw natury zaatakował naprawdę groźny drapieżnik i go skrzywdził wtedy nagle inaczej byś gadał - nie byłoby tekstów że zginął bo takie jest prawo natury!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem przerażona tym, co zobaczyłam. Sama mam psa i w pobliżu domu tylko dwa miejsca, gdzie może się wybiegać. Są to małe lasy. Jednak mój pies nie oddala się ode mnie, bo tak go nauczyłam. Nie jest tez agresywny, nawet dzikie koty nie gania, a chce się z nimi zaprzyjaźnić,a gdy widzi, że koty nie są zainteresowane, po prostu je ignoruje. Nie sądze aby mój spaniel mógł zrobić coś takiego, zresztą zawsze jestem w stanie go przywołać - gdybym straciła władzę nad moim własnym psem, najpewniej trzymałabym go znowu na smyczy i nie pozwalała mu biegać wolno. Pozdrawiam serdecznie zarówno nadleśnictwo jak i właścicieli zdyscyplinowanych psów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Psy są różne jak ludzie. Mój Labrador zimą w lesie ciągnął mnie na biegówkach - trenowaliśmy tzw. skijourning, pies w szorkach poppienty ekspanderem do mojego pasa. Nagle się wyłamał i wbiegł w rozerwane ogroszenie szkułki leśnej gdzie za nogę złapała się jak we wnyk sarenka. Zanim go odciągnąłem całkiem ją wylizał, piszczał i chciał się z nią bawić. 0 agresji. Uwolniłem sarenkę - nieźle mnie pokopała. Igar bez wątpienia uratował jej życie. Wiele lat temu w parku w Mogilanach pod Krakowem pies owczarek niemiecki zaopiekował się koźlęciem sarny, które się zgubiło podczas nawałnicy z gradem. Pies pozwolił podejść do koziołka tylko właścicielowi i cały czas czuwał nad swoim nowym przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń
  7. W lipcu na ulicy Spacerowe w Gdańsku został lekko potrącony przez samochód młody dzik. Leśniczego z Renuszewa nie było w domu, podanego na tablicy telefonu nie odbierał. W ZOO - nikogo (było ok. 21.00). W końcu przyjechał facet w kamizelce odblaskowej z napisem Straż Miejska. Wysiadł z samochodu (nioznakowanego), wyjął z bagażnika strzelbę i zastrzelił zwierzę.
    Uważam, że ten blog to czysta hipokryzja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgłoszenia o rannych zwierzętach przyjmuje pracująca całodobowo policja i straż miejska właśnie. Tylko w NAPRAWDĘ wyjątkowych sytuacjach próbuje się leczyć ranne dzikie zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobrze, że ten blog istnieje. W lasach podwarszawskich biega dużo psów, których właścicielami są działkowicze z Warszawy. Wiem, że płoszą zwierzynę, samemu rano na grzyby strach iść, bo szanowni państwo śpią a pieska wypuszczają do lasu coby sobie pobiegał. A że przy okazji zaatakuje zwierzę, lub człowieka to dla nich nieważne. Dziękuję !

    OdpowiedzUsuń
  10. Zwykła natura. Mój kot też znosi na działkę trupy myszy. Tak już jest ten świat zbudowany i musisz się z tym pogodzić. To co? W Afryce też przestawisz wszystkie zwierzęta na wegetarianizm?

    OdpowiedzUsuń
  11. To bardzo potrzebny blog. Psy puszczone luzem w lasach to prawdziwa plaga. Dwa lata temu zima w lesie sarny wskakiwaly do ciagnika mojego taty, by schronic sie przed zgraja psow. Te psy nie byly zdziczale, mialy wlascicieli a po wspolnym polowaniu pewnie pobiegly do swoich panow i pewnie byly milusie i kochane. Inne sarny chowaly sie u nas na podworku. Nic sie nie dalo zrobic. Psy i tak w koncu je dopadly. Jednej nocy taka zgraja psow przeszla sie po wiosce. Bilans: 7 psow na lancuchach zostalo zagryzione. Naszego pieksa udalo sie obronic, zostal "tylko" pogryziony i nie jest taki sprawny jak przed tym atakiem. Cale szczescie, ze nie byl uwiazany. Wiele osob boi sie wychodzic z domu noca przez psy, ktore biegaja po wsi. Wlasciciele czesto nie widza problemu. Moze teraz zobacza.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wybranych kilka faktów nie moze stanąć naprzeciw setek, tysiecy wychowanych psów i ich świadomych przewodników. Wszędzie są zakały . Nie moze to byc jednak powodem do odbierania życia wszystkim psom biegajacym po polach i łąkach bo ktos powiedział ze tam jest obwód łowiecki. W ten sposób zabrońmy polować myśliwym z psami. Zbyt wiele wiemy o jakości mysliwych i "myśliwych" by dawać im prawo do decyzji o tym czy pies bedzie zył czy nie. Od tego są sądy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję Panowie.Chyba coś się zaczęło dziać w tej kwestii.Właśnie mówią o blogu w I Programie PR.
    Pozdrawiam. Bogusia

    OdpowiedzUsuń
  14. O ! Przedwczoraj z leśniczym z Matemblewa udzielałem wywiadu dla TVP Gdańsk, (miało pójść w głównym wydaniu wiadomości). Problem biegających luzem psów po lesie miała też rozpropagować pani rzecznik Lasów Państwowych z Warszawy, może ten I Program to jej robota ? Pozdrawiam serdecznie, Witek.
    PS: ze statystyk bloga wynika, że odwiedzono go ponad 20 tys. razy, prawie 19 tys. niepowtarzalnych użytkowników.

    OdpowiedzUsuń
  15. Sam kilka razy miałem nieprzyjemność spotkać się z puszczonymi luzem pieskami. Utkwiły mi w pamięci 3 przypadki.
    1. Lasy podbydgoskie, niedaleko granicy miasta, nieco dalej niż zwyczajowy teren spacerowy okolicznych mieszkańców. Na drodze pojawia się duży pies bez kagańca i co chwilę podbiega obnażając kły, warcząc i ogólnie sprawiając wrażenie agresywnego. Zza krzaków słychać gwizdnie. Krzyknąłem "proszę zabrać psa!" na co dostałem odpowiedź "bo co?". Właściciel pojawił się na drodze niespecjalnie spiesząc się, podszedł i chwyciłe psa za obroże. Smyczy nie miał wcale. Powiedziałem, że psów w lesie nie wolno puszczać luzem, na co dostałem odpowiedź, że zaraz może go na mnie poszczuć.
    2. Droga w szczerym polu, pomiędzy wsiami, którą wędrowałem gdyż spóźniłem się na PKS. Na drodze pojawia się stado 7 psów, wioskowych burków dużych i małych najwyraźniej na polowaniu. Nie bardzo wiedziałem co robić, ani drzew w pobliżu by się na nie wspiąć, ani ludzi. Psy zwolniły, przystanęły. Przeszedłem obok nich nie zwalniając kroku i chyba ta (nieco udawana) pewność była dobrym rozwiązaniem. Skończyło się na kilku warknięciach.
    3. W pobliżu wsi w której mieszkałem będąc na spacerze z dwuletnim dzieckiem podbiegł do mnie pitbull i swoim zachowaniem zmusił do podniesienia dziecka. Staliśmy tak, warczący pitbull i ja z dzieckiem "na barana" dłuższy czas, aż z lasu wyjechali turyści konni. Próbowali odwołać psa, ale nie słuchał ich, nie zsiadli więc z koni i nie zabrali go, tylko... odjechali, tłumacząc, że pies pobiegnie za nimi. Po jakimś czasie pobiegł.

    Owszem nic mi się nie stało, nie zostałem pogryziony. Niestety nie każdy ma tyle szczęścia.
    Zwierze to tylko zwierze. Winnym sytuacji w których staje się ono zagrożeniem, czy to dla zwierząt leśnych czy dla ludzi jest zawsze właściciel. Bezmyślność i egocentryzm wielu "miejskich" właścicieli psów oraz wyrachowanie (pies się ma sam wykarmić) wielu "wiejskich" właścicieli są chyba nie do wykorzenienia. Na pewno nie da się im niczego wytłumaczyć w sytuacji stresowej, kiedy dochodzi do konfrontacji. Z jednej strony człowiek naładowany adrenaliną, zdenerwowany po spotkaniu z psem, z drugiej właściciel który czuje się obrażony zwróceniem uwagi.

    Dlatego ten blog jest potrzebny. Niepotrzebne są tu emocje. Nie widzę tu walki w samej idei tego bloga. To właśnie miejsce gdzie spokojnie można pokazać - tak się to może skończyć. Proszę po prostu następnym razem pomyśleć, co się może wydarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może trzeba zezwolić ludziom na użycie w broni krótkiej w samoobronie w takich przypadkach?
      Jak jeden czy drugi właściciel straci niesfornego-warczącego na ludzi pupila właściciele psów się zastanowią czy wypuścić psa luzem.
      Gdy człowiek podniesie rękę na drugiego dzwonisz po policję i gościu idzie siedzieć. Dlaczego psy mają być bezkarne?

      Usuń
    2. Ty chyba sobie jaja robisz człowieku, zabijają tak żeby zwierzyna jak najmniej cierpiała... Codziennie dowiaduję się o nowym bestialskim przypadku, jak to szanowni panowie myśliwi się zabawiają, znęcając nad jakimś zwierzęciem. Polecam zajrzeć na LPM, a później zweryfikować te swoje wypociny!!!

      Usuń
  16. Witam serdecznie,

    W Lesie Bielańskim, który jest jednym z najcenniejszych rezerwatów w Warszawie, w lutym br. także został zagryziony kozioł sarny. Mimo, że na terenie rezerwatu wprowadzanie psów jest zabronione nawet na smyczy ludzie spacerują tu z psami bez smyczy notorycznie. Za pilnowanie porządku w Lesie odpowiedzialna jest Straż Miejska m. st. Warszawy, niestety zobaczyć w nim patrol pieszy lub rowerowy, to prawie jak wygrać "szóstkę" w Dużego Lotka. Tak naprawdę Las jest bezpański. Dwójka urzędników, którzy mają pod opieką kilka bielańskich lasów, nie jest w stanie dopilnować czegokolwiek, nawet gdyby bardzo chcieli to nie mają prawa wręczyć mandatu. Straży Leśnej w Lesie Bielańskim nie ma...

    Bardzo dobry i bardzo potrzebny blog, mam nadzieję, że chociaż kilku właścicieli psów po jego obejrzeniu pomyśli zanim wejdzie do lasu z psem.

    Pozdrawiam,
    Rafał.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam,
    Pozostaję pod ogromnym wrażeniem odwagi i winszuję pomysłu. Od dawna potrzeba było przysłowiowo "dać po oczach" ludziom dla których puszczanie psa ze smyczy w lesie jest tylko daniem mu szansy na wybieganie się.
    Jestem Waszym kibicem i życzę dalszego pozytywnego zacięcia.
    Darz Bór!

    OdpowiedzUsuń
  18. Rzeczywiście okropne.Zeby był komplet to zamieść może jeszcze zdjęcia zwierząt masakrowanych przez myśliwych.One tez niejednokrotnie przeżywają straszne męczarnie ,a skala tych morderstw jest niewyobrażalna.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie zamieszczę. Myśliwi działają zgodnie z prawem. To po pierwsze. Zabijają tak by zwierzyna cierpiała jak najmniej, to po drugie. Sarny, jelenie, dziki zabijać wreszcie muszą, bo wcześniej zabiliśmy większość wilków - a one właśnie regulowały liczebność populacji tych zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty chyba sobie jaja robisz człowieku, zabijają tak żeby zwierzyna jak najmniej cierpiała... Codziennie dowiaduję się o nowym bestialskim przypadku, jak to szanowni panowie myśliwi się zabawiają, znęcając nad jakimś zwierzęciem. Polecam zajrzeć na LPM, a później zweryfikować te swoje wypociny!!!

      Usuń
  20. No dobra, napisano już tu wiele o beztroskich właścicelach, więc nie będę się powtarzać.

    Jednak nie tylko psy sieją spustoszenie wśród zwierzyny leśnej. Jakiś czas temu, w lesie w okolicach obwodnicy trójmiejskiej znaleźliśmy zwłoki sarny a nie opodal łożysko z płodem. Tyle,że zwierzę nie było rozszarpane przez psa tylko miało równiutko obcięty łeb.

    Innym razem ofiarą był pies obcięty od połowy (tzn. głowa i przednie łapy zostały).

    Pomijam tu już oczywistą kwestię zaśmiecania lasów. Co do "min" to można zrzucić na psy - czemu nie, ale wystarczy się zatrzymać na leśnych parkingach, żeby stwierdzić że nie jest to tylko psia przypadłość.

    To samo się tyczy rodziców, którzy z dumą patrzą jak ich pociechy wspinają się na drzewka łąmiąc gałęzie...

    Tak więc problem z kulturą w lesie dotyczy nie tylko właścicieli psów i jeżeli ten blog spowoduje, że choć odrobinę zastanowimy się czy sami jesteśmy w porządku to już połowa skcesu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiedziałem o tym blogu, Zbyszku i Witku - dobra robota, uderz twardo w palantów, którzy puszczają swoje psy luzem w lasach. Trochę hardcore w postaci fotek nie zawadzi, żeby trochę wstrząsnąć ludem bezmyślnym.

    pozdrawiam

    Mateusz Ciechanowski

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo dobra strona, mam nadzieję, że zrobi swoje! Trafny sposób przedstawiania swoich argumentów - faktami, zdjęciami, nie pustymi słowami. Bardzo przekonywujące, tym bardziej, że strona prowadzona jest przez fachowców.

    Dotychczas nie byłem zwolennikiem psa w lesie. Nie byłem też jakimś twardym wojownikiem przeciwko ich obecności w lesie. Zdarzyło mi się spotkać nieraz z czworonogiem na szlaku. Nigdy jednak nie było nieprzyjemności - pies szedł przy nodze właściciela. Raz jednak zdarzyło mi się spotkać z huskym, zimą na wąskiej ścieżce. I pies, i ja zatrzymaliśmy się. Byłem przekonany, że to wilk. Trochę się strachu najadłem. Po chwili nadszedł jednak właściciel psa, minęłiśmy się bez żadnego zgrzytu.

    Po zapoznaniu się z treścią strony moje podejście się zaostrza. Pies puszczony luzem w lesie to faktycznie niepotrzebne ingerowanie w przyrodę.
    Życzę powodzenia w prowadzeniu strony, oby przemówiła do rozsądku jak największej ilości właścicieli czworonogów.

    Pozdrawiam
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  23. W Piotrowie sąsiedzi straszą się na wzajem kłusownikiem zwierząt leśnych,w listopadzie 2009r.kobieta poszła na spacer z psem do lasu i jej pies wszedł w zastawione przez kłusownika metalowe szczęki ,mówią że gdyby ta pani poszła przodem przed psem mogło by się to skończyć tragicznie dla niej,jak tu żyć w takim strachu że już ani na jagody w lasach jagodowych ani na grzyby chodzić nie będzie można przez takiego sadystę.No i pewnie nic mu nie zrobią bo on biedny bezrobotny!!!Własna żona się go boi!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja nie będę pisać anonimowo, bo to nie w moim stylu - rzadko kiedy piszę, jeśli nie mam do tego dobrego powodu. W parku nie można psa puścić, na łące nie można, w lesie nie można, nawet na swoim terenie też nie zawsze można. Bo wszystkie szkody w lasach na pewno robią "głupie psy", a ja stwierdzam, że nie psów wina, ale właścicieli. Nie ma psów stuprocentowych - zawsze może się wyłamać z komendy, coś o tym wiem. Ostatnio, gdy układałam psu ślad był w kagańcu i na lince, bo nie byliśmy pewni, czy tak się nie nakręci na szukanie skarpetek, że komendy pójdą - o ironio - w las. Idąc tropem niektórych wpisów, proponuję, żeby zrównać wszystkie miasta do fundamentów i posadzić lasy: wtedy natura odetchnie. Wiem, aż za dobrze, że zdarzają się psy zupełnie niewychowane, totalnie wręcz aspołeczne, ale wciąż mam wrażenie, że ludzie, którzy strzelają do zwierząt dla sportu [jeść można zwierzęta hodowlane, więc ten argument odpada] mają jakieś braki, które koniecznie muszą sobie zrekompensować, ale dla równowagi dodam, że podobnie rzecz się ma z właścicielami agresywnych psów [i nie tylko].

    Myślę, że najlepszym rozwiązaniem nie są odstrzały - szczególnie te 20 metrów od właściciela - ale stworzenie terenów, gdzie można byłoby z psami bezpiecznie chodzić. Sarny i króliki byłyby bezpieczne, psy szczęśliwe.

    A co do kup - nie wiem, jak inni, ale ja po swoich psach sprzątam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo dobry blog. Sama jestem właścicielką dwóch psów, często spacerowałam z nimi w lesie "luzem", choć w kagańcach. Teraz już tego nie zrobię, kupię dłuższe smycze. Nie miałam pojęcia, do czego może dojść podczas spotkania z lesnymi zwierzętami. Ten blog a zwłaszcza zdjęcia otworzyły mi oczy. Proszę prowadzic go nadal, myślę, że jest więcej takich osób jak ja. POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  26. Dla równowagi zamieszczajcie zdjęcia zwierząt zabijanych codziennie przez myśliwych. Ten blog to ogromna manipulacja i tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że czas na zmianę prawa łowieckiego stworzonego w PRL i definitywne wywalenie z lasów hołoty ze strzelbami.

    OdpowiedzUsuń
  27. Stwierdzenie, że blog jest manipulacją w pewnym stopniu obraża mnie (jestem pomysłodawcą i autorem bloga) i możliwe, że również Zbyszka (jest autorem większości zdjęć, i znacznej części tekstów) obaj nie jesteśmy myśliwymi i problem zabijania psów przez myśliwych nie dotyczy nas w żadnym stopniu. Podajemy gołe fakty, o których większość właścicieli psów nie miała zwyczajnie pojęcia. I tyle. Gdzie tu manipulacja ?!

    OdpowiedzUsuń
  28. Czy to prawda że psy myśliwskie (np.wyżły,setery)mogą być w lesie puszczane bez smyczy ? Informaję tę usłyszałam od znajomego działającego w Związku Łowieckim. Czy są na to jakieś przepisy ? Byłabym wdzięczna za odpowiedż.

    OdpowiedzUsuń
  29. Mieszkam poza miastem.,w miejscowosci otoczonej lasem.Zmoich obserwacji a wiem to napewno ze najgorszymi mordercami zwierzyny lesnej sa psy ale te wiejskie,ktorych wlasciciele spuszczaja z uwiezi .Te psy sa zaglodzone, zbijaja sie w stadka i polowanie celem zdobycia pozywienia.Pytam gdzie jest straz lesna co robi gmina i soltysi poszczegolnych wsi? Nawet w dzien strach udac sie na spacer do lasu bo moze dojsc do nieszczescia przez glodne i wpol zdziczale psy gospodarzy wiejskich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może poniższa wiadomość nie jest najświeższa i nie zupełnie na temat psów w lesie ale proszę mieć świadomość że i takie drastyczne sytuacje się zdarzają dzięki beztrosce i bezkarności właścicieli pieseczków:

      http://www.fakt.pl/Psy-zagryzly-kobiete-Nowe-zdjecia,artykuly,56865,1.html

      Usuń
    2. A pokazać ci okrucieństwo ludzi wobec psów? Co wybierasz,ciągnięcie psa za samochodem, głoszenie,bicie,obdzieranie ze skóry czy coś jeszcze? Biedni ludzie

      Usuń
  30. Na portalu "Trójmiasto" ukazał sie artykuł na temat psów w lesie (http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Psy-na-celowniku-lesnikow-n37245.html) zawierający zdanie:.../ leśnicy. Uprzedzają też, że gdy sami zauważą spuszczonego ze smyczy psa, a właściciela nie będzie w pobliżu - bez wahania będą do niego strzelać"
    Bardzo mnie interesuje, czy rzeczywiście takie zdanie usłyszał dziennikarz od jakiegoś leśnika. Że takie działanie jest bezprawne - chyba wszyscy wiemy.

    OdpowiedzUsuń
  31. Nigdy nie uwierze w to ze bedac na spacerze z psem udomowionym moze dojsc do takiej tragedi i ze pies jest zdolny do tak makabrycznych posuniec mam na mysli psy ktore sa madrze prowadzone i wychowywane przez wlasciciela.Sama posiadam psa i to rasy niby niebezpieczne i czesto jestem na spacerze z nim w lesie.Moj pies sie nie oddali i bez wydania rozkazu nie zaatakuje niczego ani nikogo Mialam owczarka niemieckiego a obecnie posiadam rottwajlera.takze wszystko zalezy od wlasciciela.Potwierdzam najwieksze szkody czynia na wpol zdziczale psy gospodarstw wiejskich.Karac gospodarzy i to bardzo

    OdpowiedzUsuń
  32. - jeżeli pies jest tylko "udomowiony" tzn. nie jest poddany specjalistycznemu, starannemu szkoleniu to pies JEST zdolny - gdy poczuje zwierzynę, zacznie ją gonić. Bez dobrego szkolenia (ile jest takich psów - 5%?) odwołanie psa jest praktycznie niemożliwe. A gdy pies już goni sarnę - możliwe są już wszystkie najgorsze scenariusze....

    OdpowiedzUsuń
  33. Nigdy nie dojdziemy do kompromisu ale też jestem bardzo zadowolona, ze taki blog istnieje.. Niestety nikt mi nie uwierzy, ze łaże ze swoim psem (owaczrek collie krótkowłosy), fotografuje ptaki, dzieki jego czujności udaje mi się dostrzeć ptaki, zlokalizować ciekawe tropy..jestem tylko amatorem.Mam wrazenie, ze nie szkodzimy leśnej faunie i florze, mało tego , w teren wychodze mając w plecaku wode dla siebie i psa, mape a wracam z pełnym plecakiem smieci po innych "turystów". Natalia

    OdpowiedzUsuń
  34. Wiele lat mieszkałam na wsi i z obserwacji wiem ze najgorsze sa duze wiejskie psy spuszczone z łancucha bo to one uciekaja do lasu i morduja zwierzyne. Wiele razy byłam świadkiem takich zdarzeń jak chłop puszczał psa zeby sobie pobiegał, albo pies zrywał sie z łancucha za suką...Kilkakrotnie tez widziałam takie własnie psy ,a było to głownie na głębokiej wsi ,które wracały umazane krwią i przynosiły jeszcze jakies ochłapy ze soba. Nie zauwazyłam zeby to jakos bulwersowało włascicieli-rolników, którzy zawsze uważali lasy za "niczyje' i kłusowali w nich ile wlezie zakładając wnyki i mordujac zwierzyne w kazdy mozliwy sposób.
    To nie psy z miasta - zupełnie nieprzyzwyczajone do dzikiej zwierzyny, atakuja i mordują, tylko zdziczałe wiejskie psy które najnormalniej w świecie idac za instynktem usiłuja się odżywic ,skoro nikt ich nie karnmi..Pies nie ma instynktu mordowania dla przyjemnosci. Robi to najczesciej z głodu.
    Sama mam dwa psy w tym jednego mysliwskiego i pochodzę z rodziny o duzych tradycjach myśliwskich i lesniczych. Nigdy zaden ułozony pies mysliwski nie zamordował dzikiej zwierzyny, a juz napewno takie psy nie tworza hord grasujących dziko po lesie,jak to ktos napisał powyzej..taki pomysł to najwyzsza bzdura.
    Oczywiste jest ze kiedy tylko mozna to spuszczam je ze smyczy, bo to zywe stworzenie i powinny miec zaspokojone podstawowe potrzeby, w tym odpowiedni ruch. Jesli o tym Panstwo nie wiecie prosze sobie poczytac jak stanowi o tym prawo Unii Europejskiej.
    Podstwową sprawą jest jednak takie ułozenie psa aby absolutnie i w 100% podlegał on swojemu włscicielowi.Kazdy pies powinien natychmiast reagowac na polecenie własciciela powrotu "do nogi" ,a własciciel nie powini9en pozwolić psu oddalic sie poza zasięg wzroku i głosu.
    Psy które nie są ułozone,albo maja skłonnosci do nieposłuszenstwa lub agresji trzeba tresowac a przede wszystkim UCZYC WŁASCICIELI ,bo wina najczęsciej lezy po stronie ludzi którzy sobie nie radzą ze zwierzęciem.
    Proponuje zając sie wiejskimi włoczącymi sie psami i ich włascicielami a zaraz -zapewniam- stan zwierzyny lesnej sie poprawi.

    OdpowiedzUsuń
  35. @Anna: Szanowna Pani !
    Nie wiem co mówi na ten temat prawodawstwo Unii - polskie zabrania puszczania psów w lesie luzem. Blog opisuje przede wszystkim realia Trójmiejskie. Tutaj praktycznie (z małymi wyjątkami) nie ma "gospodarskich" psów. Miejskie radzą sobie równie dobrze. Okazuje się, że mają jednak całkiem podobne geny... Po raz kolejny powtórzę - nie wymyślamy tych historii.

    OdpowiedzUsuń
  36. Uważam, że każdy pies powinien "zdać" egzamin z posłuszeństwa przed komisją złożoną z behawiorystów, instruktorów szkolenia i psich psychologów. Pies, który nie ma egzaminu bo właściciel się o to nie postarał, lub pies, który go nie zdał musi chodzić na smyczy, czy to w lesie , czy gdziekolwiek indziej.Inaczej-dotkliwe kary.
    Generalizując-4/5 ludzi, którzy mają psy nie powinni ich mieć, bo widzę, jak nie umieją, nie chce się, nie zastanawiają się nawet, jak się z "tym" obchodzić. Co daje fatalne rezultaty. A ta pozostała 1/5 nie zasługuje na to, żeby ich praca , często wieloletnia i kosztowna w żaden sposób nie była zauważona przez prawo.
    Byłabym w stanie zapłacić za taki egzamin, jeśli dzięki niemu moje dwa szkolone i posłuszne psy mogłyby sobie w końcu gdzieś swobodnie pobiegać, bez uwag i mandatów.

    OdpowiedzUsuń
  37. WItam,
    Pamiętam jak ten przepis o odstrzale psów miał być wprowadzony w życie. Motywowano to głównie wałesającymi się psa na terenach rolych zagryzające bydło, owce. Mówiono wtedy, że nic nam obywatelom nie grozi i z pewnością psie w lesie pod kontrolą właściciela będzie bezpieczny. I co widzimy - widzimy nadinterpretacje przepisów które notabene nie są jasno sprecyzowane. I dochodzimy teraz do dwóch problemów:
    1. posiadam psa poszukiwawczo-ratowniczego z certyfikatem psa terenowego, oznacza to iż jest przeszkolony do poszukiwań ludzi zaginionych w terenie np. leśnym. Rozumiem, że strażńik leśny lub gorliwy myśliwy podczas akcji mi psa zastrzeli bo uzna że jest psem wałęsającym się ?
    2. I tu jest chyba najważniejsza sprawa: będąc w lesie z psem swobodnie biegającym w promieniu 10-15 metrów odemnie każda próba zastrzelenia psa, bezpośrednio naraża mnie na utratę zdrowia lub życia. Jak Lasy Państwowe tłumaczą takie postępowanie.
    Zaznacze jeszcze jedną sprawę: przepisy jasno nie mówią jak pies poszukiwawczo- ratowniczy ma być oznakowany. Może to być duży napis na szelkach np. ratownik, straż ale może to być również znaczek grupy poszukiwawczej wielkości monety 5 zł. Szkoleniowcy z krajów posiadających większe doświadczenie w ratownictwie twierdzą, że pies powinien mieć możliwie jak najmniej na sobie linek, obróż, szelek by swobodnie mógł pracować.
    Kurcze z jednej strony jak czytam o projektach prywatyzacji Lasów Państwowych to stanowczo mówie NIE ale jak mam wejść do lasu i zastanawiać się czy ktoś do mnie lub mojej rodziny będzie strzelał to jestem na TAK.
    Ciekawy temat do dyskusji.
    Pozdrawiam
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  38. Witam
    Powtarzam po raz kolejny: ten blog nie jest stroną w sporze pomiędzy myśliwymi a właścicielami psów. Jesteśmy leśnikami a nie myśliwymi, chcemy pokazać jakie skutki może mieć puszczanie psów w lesie luzem.

    OdpowiedzUsuń
  39. A może lepiej by było gdyby strona skierowana by była do nieodpowiedzialnych właścicieli psów a nie do wszystkich psów, które istnieją? Pomysł na stronę jest dobry ale mam wrażenie, że potęguje tylko nagonkę przeciwko psom. Wiele osób powyżej mądrze się wypowiadało - jest ogólny problem z kulturą w lesie. Biegające dzieci i wyrywające rośliny albo tłukące krzaki patykami, odchody nie tylko psie i wiele innych odpadów. Jestem jak najbardziej przeciwna niekontrolowanemu wpuszczaniu psów do lasu! Wiele z nich nie jest szkolona, nie reaguje na komendy, niektóre są agresywne - i to nie jest tak, że takie psy nie mogą wchodzić do lasu tylko tacy WŁAŚCICIELE z tymi psami! A na blogu tylko czytam że pies coś tam zrobił. On zabił bo on nie widzi w tym nic złego, to tylko zwierzę. Wszystko zależy od człowieka, więc proszę kontynuować nagonkę ale na właścicieli i to tych nieodpowiedzialnych a nie na wszystkie psy jakie istnieją i ich właścicieli. Z resztą skoro psa nie można nigdzie spuścić ze smyczy to gdzie może się on wybiegać? Skoro człowiek wyhodował sobie psa to musi być odpowiedzialny i zapewnić mu prawidłowe funkcjonowanie w społeczności ludzkiej. W Polsce po prostu tworzy się tylko zakazy a nie tworzy się rozwiązań. Psy mają ludziom pomagać (dogoterapia, wyszukiwanie narkotyków itp.) ale biegać to już nigdzie nie mogą (brak ogrodzonych terenów dla psów z pojemnikami na odchody). Żal mi zwierząt pokrzywdzonych przez psy, jak i ludzi którzy zostali przez psy pogryzione czy przestraszone (również się do nich zaliczam) ale żal mi również psów bo niech uwierzą mi przeciwnicy psów że nie każdy to morderca a często właśnie ofiara! Mój pies nie raz ostał pogryziony przez innego przedstawiciela swojego gatunku i nie obwiniam tego zwierzaka - obwiniam właściciela!

    OdpowiedzUsuń
  40. Do Anonimowy z 4 listopada:
    1. Z naszych doświadczeń wynika, że właściciele psów zwykle nie mają pojęcia jak silny jest instynkt łowiecki ich pupili i jakie może mieć skutki. Psy (nawet najłagodniejsze kanapowce) pochodzą najprawdopodobniej od wilków i są drapieżnikami. Nie wolno o tym zapominać. Nie chcemy włączać się w żadną nagonkę - pokazujemy fakty takie, jakimi one są.
    2. Nie jest rzeczą leśników organizować wybiegi dla psów, aczkolwiek próbowaliśmy taki tereny organizować (np. pod liniami energetycznymi analogicznie do plantacji choinkowych). Okazało się, że ustawa o lasach nie pozwala na takie wyjątki.

    OdpowiedzUsuń
  41. Jeśli chodzi o punkt 1. wydaje mi się, że Państwo za pewne znacie się bardzo dobrze na lesie i zasadach jego funkcjonowania ale nie jestem do końca przekonana odnośnie Waszego doświadczenia z psami. Chodzi mi tu o dokładne studia behawioralne, poznanie tych stworzeń a nie tylko patrzenie na ich przeszłość. Człowiek dopuszczał do hodowli tylko te zwierzęta, które w dorosłym wieku utrzymywały zachowania szczenięce (stąd przykładowo lizanie psów po twarzy swoich właścicieli). Instynkt łowiecki jest i owszem! Człowiek dopiero od 'niedawna' stosuje psy jako wystój wnętrza. Wcześniej psy polowały, stróżowały i robiły wiele rzeczy związanych z ich naturalnym instynktem. Obecnie wiele psów nie pracuje i leży na kanapie dlatego za pewne pogonią za zwierzyną (jeśli nie są tego oduczone) ale nie każdy pies od razu zagryzie zwierzę! Chodzi mi tylko o to abyście nie wrzucali wszystkich do jednego worka - to nie jest tak że każdy z psów to morderca. Z resztą gdyby tak na to patrzeć to chyba więcej ludzi a nie psów nie powinno wchodzić do lasu... Zapewne Pan wie co się często w lesie spotyka a raczej kogo...

    2. Oczywiście, że nie jest to wasz ani obowiązek ani nic ale działają Państwo tak jak pozostali - zakazać i tyle. Nie wprowadzać pewnych norm, nie zachęcać ludzi do szkolenia psów, nie ganiać ludzi z agresywnymi psami tylko wszystkich jak leci.

    Mam nadzieję, że ludzie odwiedzający ten blog, szczególnie ci co psa nie posiadają, potrafią odróżnić właściciela odpowiedzialnego od tego co nie ma pojęcia o swoim pupilu, bo Państwo ewidentnie tym ludziom nie pomagacie. Niedługo to nawet Yorka będziemy podejrzewać o to że może zagryźć sarnę...

    OdpowiedzUsuń
  42. Wszyscy moi znajomi leśnicy są też właścielami psów (łącznie ze mną), niekoniecznie ras myśliwskich.

    >Chodzi mi tylko o to abyście nie wrzucali wszystkich do jednego worka - to nie jest tak że każdy z psów to morderca

    Chodzi o to, że każdy pies jest DRAPIEŻNIKIEM. Drapieżniki czy nam się to podoba czy nie zabijają inne zwierzęta.

    Sarny mały pies nie musi wcale zagryzać. Wystarczy, że będzie ją dla zabawy gonił, i nawet zupełnie niechcący drasnął kłem w podbrzusze - efekty można znaleźć na blogu.

    Nie wymyśliliśmy tych przypadków !
    York też jest typowym psem myśliwskim (kłusowniczym ?)...

    OdpowiedzUsuń
  43. Ad 2 - sprawa jest prosta: ustawa zakazuje puszczania psów w lesie. Naszym OBOWIĄZKIEM jest pilnowania przestrzegania prawa.

    Powtarzam: próbowaliśmy stworzyć psom miejsca do biegania (wykracza to zdecydowanie po za nasze obowiązki) ale okazało się, że ustawa nie zostawia nam pola manewru.

    OdpowiedzUsuń
  44. Skoro Państwo posiadają psy to liczę, że wszystkie mają pokończone kursy co najmniej z podstawowego posłuszeństwa, a Państwo doskonale rozumieją ich język ciała i potrzeby jakie wynikają z ich biologii.

    Oczywiście, że York jest drapieżnikiem! Przecież to pies myśliwski i dopiero niedawno ogłoszono go królem wybiegów. Należy do grupy terierów i 90% Yorków z nich nie jest szkolonych. A jak to jest z kotami? TO dopiero są drapieżniki! Kot zabija ewidentnie dla przyjemności. Potrafi dziennie upolować dziesiątki drobnych gryzoni i ptaków (które są w większości pod ochroną), dlaczego to nie wzbudza u Państwa takiego poruszenia? Przecież nie jeden właściciel kota wypuszcza go na całe dnie na zewnątrz.

    Proszę tylko o rozsądek i zdrowy osąd sytuacji. Przecież również każdy z nas może być potencjalnym mordercą, tyle ludzi przecież kogoś zabiło...

    OdpowiedzUsuń
  45. Zajęliśmy się na razie psami, bo tylko o psach jest mowa w ustawie :-)
    koty i myszy zostawiliśmy sobie na później ;-)

    OdpowiedzUsuń
  46. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,8846296,Mysliwi_umiescili_w_sieci_brutalny_film_z_polowania.html

    A zwierzęta zagryzają tylko domowe psy puszczane bezmyślnie luzem, tak?

    OdpowiedzUsuń
  47. Witold Ciechanowicz: widziałem ten film w całości, jestem tam cytowany. Dzika nie zagryzły te psy. Został zastrzelony.

    OdpowiedzUsuń
  48. Zauważyłam. Umiem czytać. Zastanawiam się tylko, jak krzywe potrafi być spojrzenie na pewne sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  49. Takiej wielkiej tragedii bym z tych zdarzeń nie robił z tego powodu że:
    1. Nie jest proste dla psa upolowanie dzikiego zwierzęcia, a jeśli już mu się to uda to znaczy że dokonał naturalnej selekcji, którą niestety myśliwi niezbyt gorliwie praktykują (bo niestety po pierwsze polowanie na największe trofeum selekcją eliminującą najsłabsze osobniki nie jest, a po drugie kondycję jelenie ocenia się między innymi po grubości tłuszczu na kości udowej - ciekawe jak można to ocenić z odległości przeciętnego strzału - ok 150/200m...)
    2. W Polsce nie ma zupełnie dzikich psów które są w stanie przeżyć. Gdyby polowanie było takie łatwe wilki mogłyby się pochwalić wiecej niż 1/10 udanym polowaniem. Jakie szanse w takim razie mają pokraczne podwórkowe burki, 1/50, 1/100?
    3. Myśliwi i leśnicy robią wielki raban o krwiożercze bestie z wiejskich gospodarstw które według październikowego wydania "Braci Łowieckiej" w 2009 roku zabiły 10822 saren, 1068 dzików, 14 743 zajęcy (niestety autor nie podaje źródeł...). Liczby spore ale nijak się mają do tego ile zwierząt w tym samym roku zabili tak zatroskani o ich los myśliwi- w sezonie 2008/2009: sarny 144332, dziki 202683, zające 17828 (żródło: www.pzlow.pl
    Żeby było jasne nie jestem zwolennikiem wałęsających się psich watah w lesie jak również płoszenia dzikich zwierząt przez biegającego pupila. Ale każdy kij ma 2 końce, a psie watahy wypełniają lukę po wytępionych wilkach które dokonywały naturalnej selekcji. Co wy na to?
    demian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Anonimowy z 27 grudnia 2010 22:32
      pkt 3
      Proszę sobie policzyć jaką stratę ponosi Skarb Państwa i minister Rostowski z tytułu chociażby utraconego przychodu:
      10822 saren x 15kg x 15zł = 2,4 mln zł
      1068 dzików x 50kg x 4zł = 0,2 mln zł
      14 743 zajęcy x 5kg x 20 = 1,5 mln zł
      nie uwzględniając utraty bioróżnorodności :)
      (wagi i ceny szacunkowe)

      Usuń
  50. Oczywiście puszczanie psów bez smyczy w lesie jest karygodne, a spowodowane tym cierpienie saren tudzież innych lesnych zwierzaków straszne i niepotrzebne. chciałabym jednak zwrócić uwagę szanownych Czytelników tego bloga na inną rzecz: otóż zwierzęta "łowne" cierpią godzinami nie tylko przez rany zadane im przez psy, lecz także przez rany postrzałowe zadane przez panów myśliwych, którzy jednocześnie tak ochoczo chcą strzelac do wałęsających się (nie ze swojej winy przecież) watah głodnych psów. Skąd się bowiem wzieły takie rasy jak posokowce czy inne psy tropiące? zostały wyhodowane do tropienia tzw. postrzałków jak to delikatnie nazywają panowie myśliwi, czyli niecelnie trafionych, rannych zwierząt, które następnie krwawiąc w bólu próbują uciekać przed tropiącymi je nieraz godzinami psami szanownych myśliwych. Nie dajmy się więc zwieżć temu, że myśliwi tak dbają o dobro zwierząt i nie mogą znieść myśli,że jakaś sarenka w lesie cierpi. to całe ich dokarmianie zimą też słuzy wyłącznie temu, by przyzwyczaić je do przychodzenia w okreslone miejsce, gdzie czeka sianko czy kukurydza, aż w końcu kulka - dobrze jeśli w łeb czy serce i po sprawie, gorzej jeśli stają się uciekającym celem dla posokowca myśliwego :(

    OdpowiedzUsuń
  51. 1. Pisałem tu już 100 razy: nie jesteśmy myśliwymi (mamy za to sporo znajomych), ale: fakt, myśliwi zabijają sarny. Dokarmiają je też. Nikt tego nie ukrywa. Ale już polowanie przy karmniku uważa się za nieetyczne (co nie znaczy, że niektórzy tak nie robią)
    2)Posokowiec paradoksalnie służy do skrócenia cierpień zwierzyny. Nikt nie rani jej celowo. Ale jak się to zdarzy - trzeba ją jak najszybciej znaleźć (posokowiec) i dobić. Właśnie by jak najmniej cierpiała. Ktoś populację saren, jeleni musi trzymać w ryzach. Wilków jeszcze wszędzie nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  52. "ktoś populację saren, jeleni musi trzymać w ryzach" chyba raczej - ktoś musi sobie postrzelać. Wilków nie ma wszędzie i nie będzie, a dokarmianie przyczynia się raczej do większego popytu na pociski...
    demian

    OdpowiedzUsuń
  53. Niestety, nie jest to takie proste. Oczywiście można by nie dokarmiać. Przy braku presji ze strony drapieżników (i hipotetycznym braku odstrzałów) przerośnięte populacje robiłyby ogromne szkody w lesie (młody las) i na polach (odszkodowania !?) lub w przypadku Trójmiasta - jeszcze większe problemy ze zwierzyną w mieście... Dzięki temu, że myśliwi "sobie strzelają" płacą dzierżawy dla gmin i odszkodowania dla rolników...

    OdpowiedzUsuń
  54. Samej konieczności odstrzału nie kwestionuje, właśnie z powyższych powodów, ale jednak mam pewne wątpliwości czy dokarmianie faktycznie ma inny istotny skutek poza zwiększeniem ilości zabitych, tudzież "pozyskanych";] zwierząt.
    demian

    OdpowiedzUsuń
  55. Dziś jadąc pociągiem nieopodal Kutna widziałam wielkiego psa siedzącego przy rannej sarnie. Raczej nie miała szans na ucieczkę, bo drogę przecięła jej rzeka. Właściwie była to wielka brocząca rana, a pies (wielki) po prostu siedział i patrzył.

    OdpowiedzUsuń
  56. Inne zwierzęta zazwyczaj zagryzane są przez zdziczałe psy bądź przez zwierzaki wyuczone polowania. U zwykłych psów ten instynkt jest słabszy. Psy nie posiadają jedynie instynktu, najczęściej zachowanie psa zależy od właściciela. Jeżeli człowiek nie potrafi zapanować nad psem, nie powinien go spuszczać .. banalnie proste. Są psy ras myśliwskich, i to u nich właściciel mu się zadbać o odpowiednie wychowanie i tresurę. Pies wytresowany nie będzie zabijał zwierząt leśnych. Nie można naszym pupilom odbierać wszystkiego, zwłaszcza, że w Polsce nie ma miejsc, w których można puścić psa ze smyczy, aby się wbiegał. A wielu rasom ten ruch jest potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
  57. 1. Zdziczałe stada psów największe szkody wywołują nie w lesie lecz na terenach otwartych na łąkach i polach.
    2. Uchwała np. Rady Miasta Sopotu § 1 przepis 3 zezwala na spuszczanie psów w terenie nie uczęszczanych przez ludzi http://krakow.naszemiasto.pl/serwisy/twoj_pies/158375,uchwala-dotyczaca-zasad-trzymania-zwierzat-domowych-sopot,id,t.html
    3. Istnieją także uchwały mówiące o tym że właściciel psa powinien zapewnić mu godne warunki i dbać o jego zdrowie psychiczne jak i fizyczne, ale nie spuszczając psa nie możemy tego mu zapewnić - pies musi się wylatać, a gdy tego nie robi (np. jak mój) to demoluje mieszkanie, robi się agresywny i chudnie, po prostu pomału obumiera jeśli nie zapewni mu się dużej dawki ruchu.
    4. Ja sam jako właściciel Setera nie mogę inaczej zapewnić psu ruchu jak poprzez spuszczenie go do lasu, np. jeżdżenie z nim na rowerze zimą odpada, a rasa ta potrzebuje dużego terenu do wybiegania się i nie jest to pies który chodzi przy nodze, a polowanie ma w naturze, z tym że nigdy niczego nie zagryzł, a robię z nim kilometry - pies ten oczywiście jak wpadnie na trop to goni zwierzynę, ale co w tym dziwnego? Autorzy tego bloga piszą -stając po stronie myśliwych i leśników- że ingerencja w naturę, czyli odstrzał zwierzyny jest potrzebny, a kto wybił wcześniej wilki? Las dla nich to wielkie dochodowe gospodarstwo i tak je traktują (gospodarka leśna), ja sam jestem ekologiem (były Wegetarianin z 8 letnim stażem) i uważam że równie dobrze można by tu wrzucić zdjęcia codziennie zarzynanych w rzeźniach zwierząt, też by przecież wzbudzały współczucie, a ktoś się lituje nad ich losem? Czy dzik cierpi inaczej od trzymanego w chlewie prosiaka?
    5. Poważniejszym problemem w lesie są ludzie, zaśmiecający i srający gdzie popadnie. Pseudo-myśliwi zabawiający się za dewizy po pijaku w polskich lasach i domach publicznych i kłusownicy, którzy są wszędzie, sam chodzę i jak widzę wnyki to je niszczę (ambony też mam ochotę niszczyć, ale jeszcze tego nie robię).
    6. Sam boję się spuszczonych w lesie psów groźnych ras (amstaf, pitbull), na szczęście te psy nie muszą tyle biegać co labradory, charty czy wyżły i setery.
    7. Z tego co wiem i doświadczyłem to Straż Miejska nie ma nawet podstawowej wiedzy kynologicznej i nie potrafi nawet odróżnić kundla od rasowego psa.
    8. Autorzy tego bloga powinny brać temat nieco szerzej, i zaproponować na początku jakieś rozwiązanie, lub też jego szukać. Ale widzę tu niestety stronniczość, zresztą w Polsce już tak od dawna jest, żeby wszystko zakazać albo zlikwidować.
    9. W ramach edukacji proponuję każdemu z nich (autorowi bloga) oddać do wychowania np. na miesiąc takiego seterka, ciekawe czy daliby radę :)
    10. Gdzieś w Gdańsku widziałem taki wielki billboard z hasłem: "Gdańsk miastem przyjaznym dla zwierząt" i zdjęciem psa....

    OdpowiedzUsuń
  58. Do właściciela setera:
    Ad. 8. Prawo mówi wyraźnie: zakazuje się puszczania psa luzem. Nasz blog jest próbą wpłynięcia na ludzi by w większym stopniu to prawo było przestrzegane. Jako leśnicy uważamy, że zwierzynie leśnej wyjdzie to na dobre.
    Ad. 9. Bardzo lubię setery. Ale nie jest zadaniem leśników szukanie rozwiązań problemów ich hodowców.

    OdpowiedzUsuń
  59. Setery są z psów wyjątkowo niepolujących, które to nie potrafią upolować nawet zająca czy czegokolwiek, nawet wystawić zwierzyny, a co dopiero zagryźć sarny! Poza tym można Wam odstrzeliwać tylko psy zdziczałe, a Wy odstrzeliwujecie psy na spacerach, gdzie właściciel znajduje się do 100m od psa i wystarczyłoby się rozejrzeć, podczas gdy jakaś wataha faktycznie zdziczałych psów zagryzie Wam jakąś sarenkę, a każdy nieznany przypadek martwej czy zmasakrowanej sarny podciągacie do zabitej przez psa. Właśnie prawo powinno być lepiej przestrzegane, bo mimo że wychodzę na spacery do lasu ze swoim psem na smyczy, wciąż mam możliwość że mój pies zostanie mi ustrzelony obok moich nóg, tak samo zresztą jak ja sam. Nie raz zdarzyło się Wam pomylić człowieka z dzikiem czy dzika z żubrem... wielcy obrońcy przyrody. Sami zastawiacie najwięcej wnyków i to dzięki Waszym wielkim zapijaczonym brzuchom ginie najwięcej saren jak i innych zwierząt. Takim ludziom jak Wy nie powinni dawać nawet prawa jazdy, a co dopiero broni do ręki.

    OdpowiedzUsuń
  60. "Nawet w małych, kanapowych psach w lesie odżywa instynkt drapieżnika."
    Co za wielutna bzdura już na samym początku tego faszystowskiego bloga.
    Możemy zrobić eksperyment - spuścić losowo wybranego kanapowca i pozwolić mu upolować sarnę czy szaraka.
    Możecie powtarzać eksperyment i 100 razy i nie upoluje. A jeżeli już, to będzie to jakaś chora słaniająca się sarna lub zdychający szarak, tym samym przyczyniając się do Waszej ulubionej "eliminacji słabych jednostek".
    Kompletnie przejaskrawiony blog...

    OdpowiedzUsuń
  61. setery - niepolujące ?! ignorant!!!!
    wystarczy przeczytac ustawe, nie wolno puszczac psow luzem w lesie! czego tu nie rozumiecie?

    poza tym serio, najeżdżacie na myśliwych, a tak naprawde to żadna przyjemność ani zaszczyt strzelać do psa. Duża część myśliwych sama ma psy i wie co to znaczy stracić takiego przyjaciela. A Wy jeśli wam na swoich psach zależy to nie puszczajcie ich luzem -jesli juz to na łąkach/polach. Szczególnie kiedy zalega pokrywa śnieżna - cewki(nogi) sarny zapadają się w głębokim zmarzniętym śniegu, pies - się nie zapada - w ten sposób nawet mały kundelek milusiński jest zdolny upolować choćby sarnę. To nie jest jakiś absurdalny wymysł...

    OdpowiedzUsuń
  62. Do Witka. Prawo to daje im ustawo o ochronie zwierząt, która mówi, że “zdziczałe psy i koty przebywające bez opieki i dozoru człowieka na terenie obwodów łowieckich w odległości większej niż 200 m od zabudowań mieszkalnych i stanowiące zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących, w tym zwierząt łownych, mogą być zwalczane przez dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich”. To kawałek ustawy. Rozumiesz zdziczałych i bez opieki? Mój labrador biega po lesie bez smyczy co nie znaczy że jest bez opieki. A to że pies pogoni zwierzynę to nic złego bo to potomek wilka. Dlaczego twoi znajomi myśliwi nie polują na przerośnięte populacje lisków i bobrów? Ten zły i zaszczepiony przez was lis wytępił zajączki, kuropatwy i co tam jeszcze? Bóbr przyczynił się do powodzi. Jest zgoda na odstrzał a ile odstrzelono w całej polsce? 5? Znam środowisko myśliwych lepiej jak ty. Każdy strzał do lisa płoszy im potencjalny obiadek w postaci dzika, jelenia lub sarny. A wielu z nich to zwykli kłusownicy pod ochroną prawa. DARZ BÓR.

    Artur Poznań

    OdpowiedzUsuń
  63. Do Artura z Poznania: Pisaliśmy o tym już tu mnóstwo razy: nie popieramy łamania prawa. Interesuje nas ten kawałek ustawy: w lasach zabrania się: puszczania psów luzem (ustawa o lasach, art. 30 pkt 13). Jeśli po przejrzeniu tego bloga i powyższego kawałka ustawy nadal uważasz, że ganianie ganianie przez Twego Psa saren to nic złego - to - wybacz, ręce opadają. Ale jeszcze raz: jest złe - bo płoszy zwierzęta, które ciężko się ranią, cierpią, giną wreszcie. Twój pies się tylko bawi. Wilk tu nie ma nic do rzeczy, on zabija by jeść. Co do reszty wpisu:
    Moi znajomi myśliwi akurat na lisy polują, szczepi je zaś weterynaria, z którą nie mamy nic wspólnego. Co do bobra - mam zupełnie inne zdanie: zarówno jeśli chodzi o przyczynę powodzi jak i tego samego sympatycznego gryzonia.

    OdpowiedzUsuń
  64. Na moich oczach zgineła sarna pod kołami samochodu. Nie gonił jej pies ale wystraszyła się grzybiarza. Może ludzi też na smyczy do lasu wpuszczać? Albo zakazać i tylko porządnym leśniczym i myśliwym pozwolić na rozkoszowanie się lasem. Moim skromnym zdaniem czepiasz się pierdoły. Lepiej Witku łap kłusowników, śmieciarzy i złodziei drewna. Pozdrawiam.

    Artur Poznań

    OdpowiedzUsuń
  65. blog świetny w 100% popieram pomysł...

    OdpowiedzUsuń
  66. Panie Witku Ja zdaję sobie sprawę iż odpowiadanie na blogu może być dość czasochłonne i nie zawsze się chce. Pisanie "powtarzam po raz 100" jest po prostu niegrzeczne i lekceważące czytelników bloga - to moje zdanie. Jak się powiedziało A to i trzeba powiedzieć B. By blog ten miał przekazać coś ludziom z psami w lesie informacja powinna być pełna i kompletna. Musi Pan podać podstawy prawne jakie w trójmieście obowiązują dotyczące jakie psy mogą bez smyczy i kagańca biegać po lesie. Odnośnie Sopotu to już wyżej jest napisane. Na stronie domowej Gdańsk jest odpowiedni zapis jak i na stronie Gdyni. Proszę się troszkę wysilić i dopilnować by informacja była pełna i rzetelna.
    Pozdrawiam
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  67. do Marcina: staram się raczej kulturalnie odpowiadać na nawet mało kulturalne wpisy. Jeśli trafił mi się jakiś mniej grzeczny - przepraszam.
    Cytat:
    >Musi Pan podać podstawy prawne jakie w trójmieście obowiązują dotyczące jakie psy mogą bez smyczy i kagańca biegać po lesie.
    nie zupełnie rozumiem ten fragment. Co do psów biegających luzem - sprawa jest jasna. Ustawa zakazuje, na blogu wisi odpowiedni cytat z ustawy. Co do miejsc w mieście gdzie MOŻNA puszczać psa luzem - moim zdaniem ten temat wykracza poza ramy tego bloga. Jeśli jednak otrzymamy taką informację - naturalnie podzielimy się z nią z czytelnikami tego bloga. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  68. Witam,

    A przepraszam pies to nie zwierzę? Nie ma prawa do wolności , do tego żeby sobie pobiegać? Gdzie mają biegać skoro w mieście też nie można ich puszczać? Co to za dyskryminacja jednych zwierząt kosztem drugich? Więcej jest przypadków potrąceń przez samochody niż pogryzinia przez psy. I dlaczego wszyscy mają odpowiadać za kilku nienormalnych właścicieli? Może najlepiej wogóle zakazać wstępu do lasu komukolwiek? Jestem miłośnikiem zwierząt i niepozwoliłabym psu atakować innych zwierząt - ale on też ma swoje prawa potrzebuje ruchu i radości w życiu. A jeśli chodzi o strzelanie do psów coż... proponuję zapoznać się z ustawą o ochronie zwierząt: Jeżeli usłyszę o sytuacji, że myśliwy zastrzelił psa dlatego, że biegał bez smyczy - pozwę was do sądu i nie wybronicie się.

    USTAWA
    z dnia 21 sierpnia 1997 r.
    o ochronie zwierząt.
    (Dz. U. z dnia 23 września 1997 r.)



    Uśmiercanie zwierząt


    Art. 33. 1. Uśmiercanie zwierząt może być uzasadnione wyłącznie:

    1)potrzebą gospodarczą,

    2)względami humanitarnymi,

    3)koniecznością sanitarną,

    4)nadmierną agresywnością, powodującą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzkiego,

    5)potrzebami nauki, z zastrzeżeniem przepisów rozdziału 9.

    2. Jeżeli zachodzą przyczyny, o których mowa w ust. 1 pkt 2-5, zwierzę może być uśmiercone za zgodą właściciela, a w braku jego zgody, na podstawie orzeczenia lekarza weterynarii. Ustalenie właściciela i uzyskanie jego zgody nie dotyczy zwierząt chorych na choroby zwalczane z urzędu...

    Pozdrawiam,
    Ania (prawapsa@onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
  69. Brawo Aniu!
    A Witek ewidentnie nie lubi psów.

    Artur Poznań

    OdpowiedzUsuń
  70. Pies lesie jest gościem. I owiązują go inne prawa niż zwierzęta leśne które są "u siebie w domu".
    Co do strzelania - nie jestem myśliwym, nie posiadam broni. Znajomi leśnicy, którzy ją mają nie strzelają do psów.

    OdpowiedzUsuń
  71. Kochani myśliwi, leśnicy psiarzom nie można wytłómaczyć, że ich pies może ugryźć.Jeśli widzicie psa spusczonego ze smyczy a włściciel jest dalej to strzelajcie do psa bez zastanowienia.Wy chociaż macie możliwości pozbyć się notorycznych psich intruzów,bo macie pozwolenie na broń.W mieście wielu mieszkańców jest terroryzowanych przez psiarzy i ich psy.Jedyna obrona to kopnięcie psa ewentualnie słabszego psiarza.Gorzej jak łysa pała idzie z amstaffem,wtedy przydałaby się strzelba.

    OdpowiedzUsuń
  72. Śmieszą mnie komentarze właścicieli psów, którzy ciągle mówią o prawach psów i zupełnie ignorują to, że inne zwierzęta też mają prawo, np. do życia. No ale skoro piesek musi się wybiegać, to furda życie jakiś saren. Właściciel przecież tak bardzo kocha psy w ogóle a swojego psa w szczególe, że aż skazuje go na przebywanie w ciasnym mieszkaniu na co dzień. Oczywiście to, że pies może się wybiegać razem z właścicielem, będąc na smyczy, jakoś im umyka. Bo i owszem, kochają psa, ale aż tak, żeby pobiegać razem z nim, to już nie.
    Że co, że w mieście nie ma warunków? O do licha, znaczy przed przygarnięciem/zakupem psa były i nagle znikły, tak?

    OdpowiedzUsuń
  73. Nie głąbie.Nie każdy musi biegać. Starsi ludzie, inwalidzi itp. Ale ich pies potrzebuje ruchu. Ale na całe szczęście wchodzi nowa ustawa. Więc wszystkim przeciwnikom psów: Kij wam w oko.

    OdpowiedzUsuń
  74. Tendencja aż wycieka.
    KAŻDE zwierzę ranne w lesie to wina psów. Pies zagryzie sarnę - zbrodnia.
    Lis, ryś, wilk - prawo natury...
    Ustrzeli myśliwy - Misja od Boga.

    Swoją drogą, jak sarna daje się dogonić psu, którego zdolności do polowania są czysto przypadkowe, to jest z nią mocno nie tak.
    Wilk, który całe życie trenuje polowanie i zabijanie, ma skuteczność rzędu 30%. A jaką skuteczność ma pies, który całe życie siedzi w zagrodzie czy mieszkaniu i żre z miski?
    Drapieżniki mają tylko instynkt. Ale umiejętności muszą nabyć. Zatem jak się takiemu psu uda coś upolować, to albo była to chora sztuka, albo zwierzę znacznie słabsze od przeciętnej. Zatem i tak by wkrótce padło lub zginęło.

    OdpowiedzUsuń
  75. Piszemy tylko o nie budzących wątpliwości przypadkach. Nie mamy poza tym w Trójmieście poza psami dużych drapieżników. Lis, wilk, ryś - polują by żyć, psy - by się bawić. Właściciel psa spuszczając go ze smyczy w lesie łamie prawo. Pisanie o selekcyjnej roli psów jest moim zdaniem, w warunkach Trójmiasta ( ograniczone możliwości ucieczki zwierząt, las cały pocięty drogami, niebezpiecznymi płotami, miastem po prostu wreszcie) jest zupełnie bez sensu. No i "polowanie" w opisanych wyżej warunkach (a zwłaszcza w dodatku przy pokrywie śnieżnej) zupełnie nie przypomina tego w Białowieży np...

    OdpowiedzUsuń
  76. PS: "Polowanie" w wykonaniu oczywiście psów.

    OdpowiedzUsuń
  77. Wraz z moim psem spaceruję po lesie luzem. Już nie raz moja suczka widziała sarny i to ona się chowała przestraszona za moje nogi. Więc ten blog powinien pokazywać również zdjęcia psów które normalnie reagują na zwierzęta leśne i są przyjaźnie nastawione!!!!!!!!!. U mnie w małej miejscowości nie ma gdzie się pobawić z psem wieć wybieram las. Gdzie i pies i ja świetnie się czujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze gratuluję psa. Ale właśnie o to chodzi, że to Twój pies zachowuje się wysoce nietypowo.

      Usuń
  78. A Witek znów swoje. Prawo mówi i koniec. A logiki zero.

    OdpowiedzUsuń
  79. http://prawdziwaekologia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  80. Tak trzymać. Pozdrawiam Autora blogu.

    OdpowiedzUsuń
  81. tylko wysokie kary dla bezmyślnych właścicieli psów mogą coś zmienić; szkoda, że leśnicy nie egzekwują prawa

    OdpowiedzUsuń
  82. "U mnie w małej miejscowości nie ma gdzie się pobawić z psem ..." to po co sobie brałeś psa? łamiesz prawo i czujesz się usprawiedliwiony, bo masz wylęknionego psa (co nie znaczy,że myszy nie zabije), nikt nie będzie dla Ciebie robił wyjątku - to niekonstytucyjne

    OdpowiedzUsuń
  83. Szkoda że na tym blogu wypowiadają się ludzie którzy nie rozumieją że pies domowy tzw. kanapowy nie jest już drapieżnikiem tylko naszym utrzymankiem i wszelakie spotkania ze zwierzyną dziką kończą się nie rzadko pogryzieniem lub okaleczeniem dziko żyjących zwierząt.To samo tyczy się również kotów - naukowo udowodnione jest że zwykły domowy kot w ciągu roku potrafi zabić do 1000 szt zwierzyny drobnej i nie chodzi tu o myszy ! Tak że jak by nie patrzyć to my jesteśmy winni cierpienia dzikichzwierząt . Dlatego powinniśmy dbać o to żeby nasze pupile nie biegały luźno po terenach gdzie żyją zwierzęta które nie poradzą sobie z naszymi pupilami.

    OdpowiedzUsuń
  84. Wiadoma rzecz skoro decydujemy wybrać się do lasu to każdy głupi wie że w lesie są zwierzęta i pies często podejmuje się gonitwy albo tropienia ja jestem przekonany tego że pies może się odalać od właściciela ponieważ pies pilnuje człowieka a nie odwrotnie a to że goni za zwierzyną to jest instynkt wrodzony nie nie da się tego okiełzać . Można tylko zrobić tak jak ja wokoło mojego domu jest kupę gospodarstw niedaleko mnie sąsiad hoduje Daniele i jak moje pieski były szceniakami to puszczałem je do zagrody z kaczkami kurami kozami i tymi Danielami i na początku to szczekali na nie a potem się do nich przyzwyczajili i jak chodzę z psiakami na spacer to jestem pewien że nie zrobią krzywdy sarną kuropatwą i innym zwierzętom pomimo to że zani mi gonią toleruje to jako zabawa i nigdy nie karmiłem psa surowym mięsem kośćmi zawsze gotowałem ponieważ gdy pies zasmakuje krwi surowego mięsa będzie chciał spróbować wielokrotnie :D

    OdpowiedzUsuń
  85. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  86. Gratuluję bloga, bardzo potrzebna inicjatywa. Sam miałem ochotę pododawać kilka zdjęć u siebie, ale nie chcę robić bloga 18+. Ale z wielką chęcią, o ile autor będzie chciał, mogę podesłać kilka zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  87. @Fallar: dziękujemy. Jeśli będą z możliwie szczegółowym opisem co przedstawiają, nazwiskiem autora, postaramy się zamieścić.

    OdpowiedzUsuń
  88. Popieram blog w 100%
    chris

    OdpowiedzUsuń
  89. Witku,
    tak trzymaj. Masz moje poparcie.
    Moim zdaniem ustawa o ochronie zwierząt jest zupełnie nieżyciowa w tym względzie.

    OdpowiedzUsuń
  90. Blog jak najbardziej potrzebny! Sama mam psa i jestem zdania, że prócz niego na świecie istnieją jeszcze inne zwierzęta - puszczanie go luzem w lesie to zagrożenie dla tych zwierząt. Zapraszam też do notki: http://bialyjack.blogspot.com/2013/06/pies-w-lesie-prawo-i-przepisy.html

    OdpowiedzUsuń
  91. Gratuluję bloga i popieram. Jednak nie popieram wrzucania tych fotek na fb - błagam, pamiętajcie, że tam są też dzieci. Są pewne granice, ale o tym już rozmawialiśmy i cieszę się, że doszliśmy do porozumienia :) Będę polecała bloga, bo warto!

    OdpowiedzUsuń
  92. Również popieram wszystkimi kończynami. Każdy weekend spędzam na łonie natury. Zawsze zwracam uwagę napotykanym turystom, że pies w lesie ma być na smyczy (o kagańcu już nie chcę się wdawać w polemikę). Jeden na pięć przypadków posłucha, zawoła psa i zapnie smycz. Reszta mnie olewa. Skutkuje szybki telefon do znajomego strażnika leśnego ... jak jest blisko szybko przyjeżdża i dyskutant kończy z mandatem w kieszeni.

    Kończąc - polecam i popieram inicjatywę !

    OdpowiedzUsuń
  93. Widzę że powstała grupa przeciwników psów

    OdpowiedzUsuń
  94. dla mnie pies trzymany na smyczy jest aspołeczny

    OdpowiedzUsuń
  95. Bzdura! Normalnie, dobrze wychowany pies, posłuszny i odwoływalny, da się opanować. Nie rzuci się też na żadne zwierzę. Mój pies kiedy widzi np. konia, sarnę czy innego psa najwyżej szczeka, jest podjarany, chce się bawic. Jeśli ją przywołuję wraca. Nie zgadzam się na to żeby mój pies cierpiał niewolę smyczy przez to że są durni ludzie którzy maja agresywne i niebezpieczne psy. Mój pies będzie zawsze wolny, trudno, będę płaci mandaty. Chcę żeby umiał komunikować się ludźmi i innymi psami oraz zwierzętami. Na smyczy nauczę go najwyżej lęku, chęci ucieczki, agresji... Pokażcie zdjęcia psów zakatowanych przez ludzi. Ludzie na spacerze w lesie, tym bardziej z dziećmi są pępkiem świata oczywiście. Komuś przeszkadza pies, a mi przeszkadzają na spacerze wrzeszczące dzieci. Ale nie mówię żeby im zakneblować usta. Hamujcie się egoiści bo nie da się żyć na tym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  96. Panie Witku a jak zakaz spuszczania psa w lesie ma się do psów wykorzystywanych przez myśliwych? Przecież też biegaja luzem w trakcie pracy. Czy myśliwych przepis o zakazie spuszczania psa ze smyczy w lesie nie dotyczy a jeśli tak to na jakiej podstawie? Dzękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ustawie o lasach: art. 30 pkt. 2. (zakazy o puszczaniu psów luzem nie dotyczą polowań)

      Usuń
  97. To bardzo ważna tematyka, którą prezentujesz. Gratuluję pomysłu! Ja, osobiście, skupiam się w moim blogu na tworzeniu, swego rodzaju, kompendium wiedzy o lesie. Poruszam także poszczególne trudne sprawy i przypadki. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń