9 sie 2009

Udane polowanie

Psy latały luzem wokół nieogrodzonej posesji obok lasu. Upolowały sarnę, przypadkowo udało się zrobić zdjęcie. Sąd ukarał właścicieli grzywną w wysokości 1500 zł. Byli bardzo oburzeni. Po kilku latach wokół posesji wyrosło ogromne ogrodzenie. Ale brama i tak jest cały czas otwarta.

5 komentarzy:

  1. Niestety, jak człowiek beton, to i kara nie pomoże.

    Jestem właścicielką dość wiekowej dużej suni w typie owczarka - zdarzają nam się spacery po okolicznym lasku, bez smyczy - zdarzało nam się spotkać sarny czy drobną zwierzyną, ale moja sunia jest 100% posłuszna i nigdy nawet nie próbowała ruszyć w pogoń za nimi; one popatrzyła na nas, my na nie, i każdy szedł w swoją stronę. Jednak z każdym innym psem, swoim czy nie, wchodzę do lasu tylko na lince, bo nie zamierzam ryzykować zdrowia i życia ani zwierzyny, ani psa.

    Niestety do ludzi nie dociera, że pies nawet goniąc sarnę zimą i nie ugryząc jej może doprowadzić ją do śmierci na zapalenie płuc. Uważają, że jak piesek wraca, to jest ok i zupełnie nie przejmują się, że ten pies w lesie na kwadrans znikł im z pola widzenia... Może do nich trafi ten blog?

    Bo że trafi do zakutych głów na wsi, które na noc puszczają psy z łańcucha w pole, żeby się same wyżywiły, to wątpię. A to jest największy problem. Miałam nieprzyjemne spotkanie na spacerze z moją sunią, z dwoma półdzikimi psami w polu - gdybym nie miała gazu pieprzowego ani plecaka, którym się zasłoniłam przed atakiem drugiego psa, pewnie skończyłoby się źle. Tylko tu leży problem w traktowaniu zwierząt w ogóle - te psy na drzewie nie urosły ani z nieba nie spadły. Ktoś dopuścił do ich narodzin i pozostawił bez opieki. Potrzebne są niestety zmiany w Ustawie o Ochronie zwierząt i zwiększenie kar w takich przypadkach - a przede wszytskim ogólnopolski system rejestracji i chipowania piesków - wtedy beztroscy właściciele przestaliby być anonimowi, a zwierzyna byłaby bezpieczniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. I znów nagonka na psy.Może lepiej zająć się kłusownikami?Gdyby w lesie były wilki i zagryzały sarny,to też by trzeba było je pilnować?Przesadzacie!

    OdpowiedzUsuń
  3. W rejonie Nadleśnictwa Gdańsk można szacować populację psów na 100 000 - 200 000 i to jest skala problemu. Przy tym tych kilku-kilkunastu kłusowników ( którymi- spokojnie- też się zajmujemy) wygląda jednak jakby blado.
    Zaewidencjonowanych przypadków zagryzień i innych zdarzeń związanych z psami jest kilkaset a przypadków ujawnionego kłusownictwa kilka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytanie tylko ile z tych psów jest psami domowymi poruszającymi się bez smyczy, ile psami gospodarskimi wypuszczanymi na noc aby sobie pobiegały, ile psami zdziczałymi które ze względu na duży rozmiar rejonu NG pełnią w nim rolę niepożądanych odpowiedników wilka?
    W moim mieście na ok. 30-40 tys populację psów, w łowiskach spotyka się tylko sporadycznie ludzi spacerujących z psami (większość psów zna tylko trawnik przed blokiem lub własne podwórko). Częściej można prawie w ścisłym centrum (miasto 100 tys)spotkać lisa, sarnę, bażanta czy zająca. Przyczyną są poindustrialne nieużytki opanowane przez zwierzynę.
    Bezpańskie psy odławiane są przez gminę. Część z nich trzyma się blokowisk nie wychodząc w teren. Widziałem więcej zdarzeń związanych z potrąceniami czy kłusownictwem niż zagryzień.

    OdpowiedzUsuń