11 sie 2009

Psy i dzik

Ten dzik przeżył, tym razem zginął pies - prawdopodnie "padł w ogniu walki".

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się w 100% z tym wszystkim co tu napisano.Sama mieszkam na dzielnicy , która znajduję się blisko lasu i codziennie chodzę z psem na spacery do lasu - wyłącznie na smyczy!!! Jednak spotykam wielu właścicieli psów , które we większości z reguły chodzą luzem...Ponieważ mieszkam juz tu od dłuższego czasu wiem ,że mimo , że las jest na dzielnicy w pobliżu bloków to pełno w nim zwierzyny szczególnie dzików i saren a także lisów .Dlatego nie rozumiem ignoranctwa właścicieli psów , którzy są odpowiedzialni za psa.A jak to psu stanie się krzywda bo zostanie poturbowane to wszyscy sa winni tylko nie sam właściciel co mial spuszczonego psa.A jak zwierzę zostanie zaatakowane to oczywiście właściciel będzie twierdził , że "piesek się bronił" A czemu musiał się bronić??? Jakby był na smyczy zwierzyna spokojnie by sobie przebiegła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fatalnie to wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogień walki... Znaczy się który morderca strzelał do NAJLEPSZEGO przyjaciela człowieka?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda to jak szkolenie dla psów myśliwskich. Cieszę się, że naszą rodzimą rasę gończą wciąż się trenuje. Czasem się tak zdarza, że pies zostanie poważnie ranny. To są jednak pojedyncze przypadki. Większość (zdecydowana!) psów kończy szkolenie bez żadnych obrażeń czy poważniejszych urazów.

    Inna sprawa to miejsce. Jeśli odbyło się to w lesie i na dziko, to właściciel do pierdla.

    OdpowiedzUsuń
  5. odpowiedź do komentarza z 9 stycznia "ogień walki" psa z dzikiem. Nikt do tego psa nie strzelał.

    OdpowiedzUsuń