Chciałabym opisać sprawę, która zgłosił Czytelnik: Otóż, znalazł on w Orłowie zagryzioną przez psa
kilkutygodniową sarenkę, która znajdowała się tam ze swoją matką. Wszystko na
to wskazuje, że matka najprawdopodobniej wyszła z lasu i najpewniej urodziła
tam młode (wcześniej mieszkaniec widział tam obie sarenki). Działo się to na
terenie zamieszkałym przez ludzi,nieopodal ogrodzonego (może niestarannie)
terenu pod przyszłą budowę
osiedla.(ul.Spacerowa/Orlowska).
Chciałabym się dopytać: Na ogół sarenki są płochliwe, więc co spowodowało, że
matka wyszła z lasu i urodziła młode w pobliżu domostw? Czy gdyby mieszkańcy wiedzieli, że mogą tam przebywać
sarny, to może nie puszczaliby psów luzem? Czy często zdarza się, że leśnicy znajdują zagryzione
przez psy sarenki przebywające w lesie? Czekam na Pana wypowiedź i pozdrawiam. Anna Łopion www.twojagazeta.pl
Dołączam zdjęcie - smutne niestety...
Odpowiedź: Sarna najprawdopodobniej "mieszkała" w zaroślach otaczających
Kępę Redłowską. Gdy zaczęła się budowa musiała się gdzieś przenieść... Rozwój
miasta niesie za sobą ofiary. Zwykle nie chcemy o nich pamiętać.
No a sarny coraz bardziej przyzwyczajają się do miasta i
ludzi. Od zawsze zresztą są bez porównania mniej płochliwe niż np. jelenie. ( Sprawa sprzed miesiąca (byłem na urlopie), obszerny artykuł na trojmiasto.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz