5 sie 2010

Moje pierwsze i smutne z dzikiem spotkanie

Mieszkam w Warszawie, 4 dni temu wyszłam z chłopakiem z psami na spacer do lasu. Mieszkamy na Choszczówce, czyli otacza nas las. W pewnym momencie przez drogę przeszedł dzik, taki mały.. Co mnie zdziwiło to to że nie uciekał i nie bał się psów. Położył się na boku i leżał. Odstawiliśmy psy do domu i wróciliśmy do niego, gdyż wydawało mi się iż nie ma tylnej nogi ! Jak się okazało dziczek rzeczywiście nie miał nogi... Zadzwoniliśmy na EkoPatrol, kazali czekać 1-3 godziny, ale po 30 min przyjechała zwykła jednostka straży miejskiej. Oni zadzwonili po łowczego. Dzik miał urwaną całą nogę i poszarpany drugi bok. Widziałam stado much kłębiące się w ranach. Łowczy powiedział że to już 3 przypadek dzika pogryzionego przez psy w tym sezonie ! Zabrał go ze sobą jednak powiedział że jego szanse na przeżycie są bardzo małe: bo rana ma już ponad tydzień i są w niej robaki...

Ludzie:  trzymajcie psy w lesie na smyczach i nie spuszczajcie ich ! Ten dziczek był zupełnie sam, stado musiał go odrzucić:( a my prawdopodobnie przybyliśmy za późno aby mu pomóc )



Autor: Dominika Marzęcka. 
Tekst zamieszczony jako komentarz do postu
Przyroda obroni się sama ? 

Zdjęcie - materiały Nadleśnictwa Gdańsk.

1 komentarz:

  1. Chłopie ta locha da ci popalić za te brednie kóre piszesz. Widzałeś tego psa?????????????????

    OdpowiedzUsuń